Menu
Życie

Rooftop brunch.

Zaczęłam swoje najdłuższe od dwóch lat wakacje;).
Kiedyś mi się wydawało, że niemożliwe jest przeżycie roku bez dwumiesięcznego letniego odpoczynku, ale jednak życie jest brutalne i trzeba być twardym;).

Siedzę w autobusie, zadowolona, że działa WiFi, a miły pan kierowca wiezie mnie do Bostonu.
Zostanę tam do wtorku i zatrzymam się u Beth, chociaż w poniedziałek wybiorę się jeszcze na cały dzień do Portland.
Później mam lot do Milwuakee, skąd dojadę do okolic Chicago i pierwsze dwie noce spędzę u Diane. Jeżeli czytacie tego bloga od ponad dwóch lat, to ją też powinniście pamiętać z postów sprzed wyjazdu do Stanów.
Dwa dni przeznaczę na zwiedzanie Chicago, za to w piątek zaczyna się Lollapalooza, w którą uderzymy razem z Katarzyną!
Do Nowego Jorku wracam 8 sierpnia.
Mam nadzieję, że wszystkie plany się powiodą, a ja muszę w pełni nacieszyć się nadchodzącymi dniami, bo to już końcówka mojego pobytu w Stanach i ostatnie miasta, które tu odwiedzę (no dobra, jest jeszcze szansa na Baltimore;) ).

Zanim jednak spakowałam się, opuściłam dom i ruszyłam ku przygodzie, spędziłam miłe przedpołudnie w towarzystwie Agaty czytającej mojego bloga i jej chłopaka Michała.
Poznałyśmy się kilka tygodni temu, ale ostatnio nie miałyśmy wielu okazji, żeby spotkać się ponownie. Dzisiaj zaprosiłam ich na śniadanie/brunch u mnie na dachu i zrobiłam bananowe pancakes…;>.



Popsułam trochę przepis i pancakes nie wyszły takie jak powinny, ale i tak były smaczne;).

Szanowni goście.

Z syropem, owocami i ricottą.

Później zrobiło się już naprawdę gorąco i przenieśliśmy się do cienia.


Z Agatą i pięknie rozwianą grzywą;).