To już ostatnia część zdjęć z wizyty Tima w San Francisco…
A na dole posta przeczytacie o kolejnej zbliżającej się podróży….

Wiedziałam, że gdzieś w okolicy w której byliśmy znajdują się rosyjskie sklepy, nie byłam pewna czy są jakieś polskie, ale zależało mi na ich znalezieniu. Kiedy już pogodziłam się, że tego dnia na pewno do nich nie trafię, zobaczyłam z okna autobusu “Polish Delicatessen”. Wysiedliśmy oczywiście na następnym przystanku;).

Przekraczając próg tego sklepu miałam wrażenie, że doświadczam teleportacji;). Nagle, z San Francisco przeniosłam się tysiące kilometrów na wschód, do osiedlowego sklepu. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Rozglądałam się dookoła z głębokim zaciekawieniem i samą mnie dziwiło uczucie radości które mi towarzyszyło. Minęło ponad pół roku, kiedy ostatni raz byłam w polskim sklepie i od siedmiu miesięcy nie jadłam żadnych polskich produktów, aż tu nagle Kubusie, Delicje, Vegeta, ptasie mleczko… Niby nic, nawet za niczym konkretnym nie tęsknię, ale muszę przyznać, że fajnie było na chwilę znaleźć się w Polsce:).

Za ladą stał starszy pan, a telewizor ustawiony był na Superstację;). Chciałam, żeby Tim spróbował kilku rzeczy, więc kupiliśmy kabanosy, krakowską, pierniczki Alpejskie, kilka różnych cukierków (szkoda, że nie było Michałków). Sklep nie oferował alkoholu, więc odwiedziliśmy jeszcze kilka innych sklepów.

W drugim z kolei rosyjskim sklepie sprzedawano również produkty polskie i tam znalazłam piwo, a z dań na ciepło kupiłam na spróbowanie gołąbka. Smakował Timowi, mi też, choć nie było to coś, czym można by się zachwycić;).

W tym pojedynku wygrał Żywiec, choć jak Tim dowiedział się, że oba piwa kosztują około dolara, to uznał oba za rewelacyjne;).

Kolację zjedliśmy w North Beach, włoskiej dzielnicy. Sprawdziliśmy wcześniej kilka miejsc i wybraliśmy to, ze względu na pizzę jednego z najlepszych pizza-szefów na świecie;).

Scarola con Pancetta: Pizza z mozarellą, pancettą, sałatą, słodkimi pikantnymi papryczkami i kozim serem.
A to już piątkowy poranek, który rozpoczęliśmy najlepszymi wietnamskimi kanapkami w San Francisco. To mały wietnamski sklepik, w centrum, w nieciekawej okolicy, ale jak tylko weszliśmy do środka, to wiedzeiliśmy, że tutaj musi powstawać coś wspaniałego.
Mieliśmy szczęście, że jedyne dwa krzesła były akurat wolne.
I oto ona. Roast pork sandwich. Wspaniała kanapka z wieprzowiną, marchewką, papryką, kolendrą i słodkim sosem chilli za 3$ (to tanio). Nie dziwie się, że zazwyczaj czeka się tu 20min w kolejce, bo naprawdę jest na co.
Do tego sok kokosowy z miąższem. Nie piłam takiego wcześniej. Na początku smakuje dziwnie, ale z każdym łykiem jest coraz lepszy. A końcówka z wiórkami kokosowymi spoczywającymi na dnie puszki jest po prostu pyszna:).
Pogoda była nieciekawa, zbierało się na deszcz, więc jedyne co mogliśmy robić to jeść;). Na lunch poszliśmy do Boogaloos.
Tim zamówił quesadille z grillowanym stekiem, serem, sałatą, serwowaną z czarną fasolą, śmietaną i surówką z czerwonej kapusty.
Na moim talerzu widzicie grillowaną polentę z fetą, salsą ranchero, jajka w koszulkach, czarną fasolę i surówkę z czerwonej kapusty. Po lunchu musiałam wracać do pracy, a Tim wieczorem leciał na Florydę.
Ostatnie słowa jakie wypowiedzieliśmy do siebie z Timem przed rozstaniem brzmiały wyjątkowo fajnie, booooo…
“I’ll see you in Peru…”.
Za ponad dwa tygodnie (23.03) lecę do Limy!
Tim dołączy do mnie na miejscu i wygląda na to, że spędzimy tam osiem świetnych dni, obżerając się owocami morza, wygrzewając na słońcu, zwiedzając, poznając ludzi, i korzystając ze wspólnego czasu ile się da…
Ze względu na porę roku i odległość nie odwiedzimy Machu Picchu, ale na pewno wyruszymy poza Limę.
Dokładnej trasy jeszcze nie znam, ale w najbliższych dniach muszę się zabrać ostro za przygotowania podróży;).
Loty ułożyłam sobie tak, że spędzę również po kilka godzin w Salwadorze i na Kostaryce. Jest to wystarczająca ilość czasu, żeby opuścić lotnisko (zwłaszcza w przypadku San Salwadoru), więc mam zamiar coś zobaczyć. Wiąże się to z ryzykiem i wymaga świetnej organizacji, ale znając siebie, pewnie nie odpuszczę takiej okazji;).
Nie wiem czy coś jeszcze Was interesuje, ale jeśli macie pytania, to miejsca w komentarzach nie brakuje;).